Wydarzenia



Facebook

YouTube

Pogoda

Artykuł ten, nie ma na celu przedstawienia obecnej sytuacji politycznej panującej w RPA, ani sytuacji społecznej w jakiej znajdują się w tym momencie Afrykanerzy, a tym bardziej historii powstawania tego państwa.

Ma on natomiast na celu przedstawienie procesu tworzenia się narodu na podstawie historii południowoafrykańskich Burów. Żeby uniknąć nadmiernej ilości szczegółów, niemających większego znaczenia dla treści artykułu i jego sensu, skupię się tutaj na najbardziej istotnych zagadnieniach. Na samym wstępie, żeby uniknąć niejasności, muszę przedstawić różnicę, w dzisiejszych czasach już pomijaną, natomiast znaczącą dla zrozumienia treści tego tekstu. Chodzi o rozróżnienie pojęć Afrykaner i Bur. O ile Afrykanerem możemy nazwać tu każdego potomka europejskich kolonistów zasiedlającego Przylądek Dobrej Nadziei i mówiącego w języku Afrikaans, o tyle w przypadku Burów mówimy już o dość wąskiej społeczności wyodrębnionej spośród Afrykanerów. I to konkretnie o nich będę mówił w tym wykładzie. Na początku warto również zdefiniować, czym jest naród. Definicji jest wiele, jedne bardziej odpowiadają naszej wizji, inne mniej. W tym przypadku jako naród należy przyjąć społeczność, którą łączą następujące czynniki: wspólna rasa, wspólny język, wspólna religia, wspólna kultura, świadomość i wola, wspólna siedziba oraz wspólne państwo. Nie bez przyczyny siedziba i państwo znajdują się na końcu. Tworzenie się tożsamości narodowej u Burów opierało się o nieustanną walkę o własne niepodległe państwo, a co za tym idzie, własne terytorium, którego próby zdobycia i utrzymania były dla nich przez wiele lat syzyfową pracą.

Cała historia zaczyna się na początku XVII wieku, dokładnie w roku 1602, kiedy to utworzona została Zjednoczona (Holenderska) Kompania Wschodnioindyjska. W kwietniu 1652 roku, do Przylądka Dobrej Nadziei dotarły trzy statki wraz z żołnierzami i urzędnikami, mającymi stanowić załogę tworzonego tam centrum zaopatrzeniowego kompanii. Z racji tego, że urzędnicy i żołnierze nie wystarczali do samodzielnego utrzymania się fortu, pięć lat później zaczęto sprowadzać tam chłopów i rolników, głównie z Holandii, ale także z Francji i Niemiec. Byli to oczywiście ochotnicy, natomiast ich obecność była tam niezbędna dla rozwoju i dalszego funkcjonowania fortu. Z czasem, żyjąca tam społeczność, w wyniku odseparowania od kultury europejskiej, a także naturalnej wymiany pokoleń, zaczęła tworzyć własną kulturę i język. Mieszanka kilku europejskich języków pozwoliła z czasem na wykształcenie się własnego dialektu nazwanego potem Afrikaans. Wspólny język stał się wtedy głównym spoiwem łączącym ze sobą osadników i pierwszym zalążkiem tworzącego się nowego narodu. Obok języka, istotnym elementem tworzącym tamtejszą kulturę była religia kalwińska. Ówcześni osadnicy byli ortodoksyjnymi chrześcijanami, co z czasem w wyniku ich dalszych losów coraz bardziej się pogłębiało i uwidaczniało, a co bardziej istotne, wpływało na postrzeganie samych siebie (o tym w dalszej części). Czytanie Pisma Świętego i nauka jego fragmentów na pamięć stała się nieodłącznym elementem każdego dnia z życia Afrykanera. Pierwszy przypadek użycia sformułowania Afrykaner, o którym wiemy, datuje się na 1707 rok, kiedy to prawdopodobnie podczas walki z tubylcami z plemienia Khosa, jeden z osadników krzyknął „Jestem Afrykanerem!”, a więc osobą świadomą swojej przynależności do społeczności będącej namiastką przyszłego narodu.

Trudniący się do tej pory uprawą pszenicy i winorośli Afrykanerzy, w wyniku nadprodukcji i niekorzystnych regulacji cen przez kompanię, musieli znaleźć inne źródło dochodu. Rozwiązaniem w tej sytuacji znalazła się hodowla bydła i owiec. Miało to istotne znaczenie dla dalszego losu osadników i było początkiem wielkich zmian. Z racji tego, że hodowla bydła wymaga dużych pastwisk, a te z powodu ogromnego przyrostu naturalnego wśród zwierząt szybko były plądrowane, Afrykanerzy zmuszeni zostali siłą rzeczy to zmiany trybu życia z osadniczego na wędrowny. Stopniowo więc zaczęli przemieszczać się w kierunku północnego wschodu. Wędrówka ta nazwana została „Trekiem”, a jej uczestnicy „Trekboerami” (od słowa boer – chłop). Koczowniczy tryb życia i odcięcie się od reszty kraju spowodowało wykształcenie się w tych społecznościach cech plemiennych. Wynikało to również z ich dużego pokrewieństwa spowodowanego niewielką ilością wędrowców (ok. 1,5 tysiąca). W grupach tych, zwracano się do siebie przeważnie „bracie”, „siostro”, „wuju” itp. Dzieci nie miały możliwości uczęszczać do szkół. Dlatego też, pisania i czytania uczyły się na podstawie Pisma Świętego, którego przekład z roku 1637 dla osób mówiących już w języku Afrikaans mógł być nie do końca zrozumiały. Nieustanne walki z plemionami Hotentotów i Buntu, a także brak pomocy ze strony administracji w Kapsztadzie jeszcze bardziej zacieśniały rodzinne więzi wśród Trekboerów. W momencie przejęcia rządów na Przylądku przez Anglików, nowa władza nie miała zamiaru przymykać oka na niewygodnych im wędrowców. Anglicy postanowili zacząć siłą ściągać od nich należne podatki. Trekboerzy byli już na tyle przekonani o samodzielności, że za punkt honoru przyjęli sobie niestosowanie się do nowych reform Anglików. W wyniku lekceważenia nowego prawa w 1815 roku (w okolicznościach, których nie będę już tu opisywał) zginął jeden z Burów. Wywołało to bunt wśród części farmerów, a także chęć utworzenia autonomicznego, niezależnego od angielskiej władzy, własnego państwa. Bunt ten został szybko stłumiony, a farmerzy postanowili wyruszyć na północ w celu osiedlenia się na ziemiach, na których Imperium Brytyjskie nie miało wpływu. Wielki Trek, bo tak nazwano tę wędrówkę, okazał się momentem najbardziej przełomowym w historii narodu burskiego. Z czasem stał się w ich świadomości czymś, czym dla nas był Chrzest Polski, a dla Żydów wyjście z Egiptu. Analogii do narodu żydowskiego dopatrywali się Burowie na każdym kroku, dlatego też historia ich nazywana jest przez nich samych „uświęconą historią”. Wędrówka ta miała decydujący wpływ na kształtowanie się ich samoświadomości. Wędrujący w ten sposób Trekboerowie, po raz kolejny stykając się z przeciwnościami losu, odrzuceniem przez resztą społeczeństwa, zaczęli zacieśniać więzi w coraz bardziej hermetycznych społecznościach rodowo – plemiennych. Tym razem jednak, ich celem nie było jedynie odnalezienie nowych terenów pastewnych, ale przede wszystkim utworzenie własnego, niepodległego państwa. Wędrówki odbywały się w dobrze zorganizowanych grupach pod silnych przywództwem. Z czasem, w połowie XIX w. osiedlać zaczęli się na tak zwanym Wysokim Stepie, tworząc kilka republik burskich (m.in. Natalię). Niestety, niedługo po tym, one również stały się własnością Korony Brytyjskiej. Sytuacja powtarzała się jeszcze kilkukrotnie, aż wreszcie udało się stworzyć dwie, całkowicie niepodległe republiki: Transwal i Oranię. Naród burski liczył wtedy ok. 30 tys. Burów. W tym miejscu warto wyjaśnić różnicę między Afrykanerami, a Burami. Afrykanerzy tak jak wspomniałem, byli to mieszkańcy Południowej Afryki posługujący się językiem Afrikaans. Natomiast w tym momencie możemy mówić już o wykształconym narodzie Burów, powiązanym wspólną historią, korzeniami, kulturą, więzami społecznymi, a także niechęcią do pozostałych Afrykanerów. Niechęć ta spowodowana była obojętnością mieszkańców kolonii na postępowanie angielskich władz, a przede wszystkim udziałem Afrykanerów w walkach przeciwko zbuntowanym Burom. W roku 1880 dochodzi do konfliktu nazwanego I Wojną Burską. Konflikt zakończony został podpisaniem „konwencji w Pretorii” uznającej całkowity samorząd Transwalu pod zwierzchnością Jej Królewskiej Mości. W wyniku niezadowolenia społecznego, zostały w 1984 roku usunięte słowa o zwierzchności. Kolejna, II Wojna Burska, wybucha w 1899 roku, w której zarówno Orania jak i Transwal w 1902 roku poniosły klęskę, stając się tym samym koloniami. Utrata ciężko osiągniętej niepodległości po zaledwie 50 latach funkcjonowania republik, była dla Trekboerów tragedią. Sposób prowadzenia przez Anglików wojny (obozy koncentracyjne, znęcanie się i mordowanie jeńców, wyniszczanie ziemi) odniósł skutek odwrotny do zamierzonego i tak jak to często bywało w historii naszego narodu, umocniły tożsamość narodową Burów i stały się kolejnym po Wielkim Treku elementem ich etosu. Dalsze wydarzenia polityczne nie miały już istotnego wpływu na formowanie się narodu, dlatego wspomnę jedynie, że w 1910 roku utworzono z istniejących już republik Związek Południowej Afryki będący czymś między kolonią brytyjską, a suwerennym państwem. Afrykanerzy (w tym przypadku również Burowie) doszli do władzy dopiero w 1948 roku, a w 1961 utworzono Republikę Południowej Afryki.

Według Jensema Monathema, czynnikami wpływającymi na samoświadomość Burów w momencie zakończenia wojny były: poczucie własnej tożsamości, powoływanie się na wspólne pochodzenie, boską sankcję istnienia, wyimaginowaną analogię własnej historii i historii Izraelitów, własny język, poczucie jedności i solidarności umocnione podczas Wielkiego Treku i jego następstw.

Ich nacjonalizm nie wyrósł na doktrynach politycznych, ideologii głoszonej przez filozofów, czy myślicieli, a na podstawowym instynkcie przetrwania i chęci posiadania własnego państwa. Burowie do momentu rozpoczęcia Wielkiego Treku nie mieli własnej historii, bohaterów ani tożsamości narodowej. Jedyne co ich łączyło, to wspólny język, religia i konieczność walki o wolność. Z czasem zaczęły pojawiać się osoby np. Albert Hertztog lub Jan Smuts, które próbowały narzucić Burom własną wizję narodu. Uwarunkowane to było głównie względami politycznymi bądź własnym interesem i nie miało wpływu na dalsze formowanie się tożsamości narodowej Burów. O nacjonalizmie Burów zdecydowanie należy mówić jako o nacjonalizmie chrześcijańskim, którego podstawę stanowił kalwinizm umocniony niespotykanym przywiązaniem do Pisma Świętego. Ten Chrześcijański Nacjonalizm absolutnie nie odrzucał segregacji rasowej. Jeśli Bóg stworzył na świecie wiele ras, to człowiek nie powinien zacierać granic między nimi. Na to chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Jest to bardzo ważne w dzisiejszych czasach, kiedy to część nacjonalistów w naszym kraju unika jakichkolwiek kroków w kierunku chociażby krytyki czarnych imigrantów, twierdząc, że to nie po chrześcijańsku.

Podsumowując. Historia narodu burskiego znacznie różni się od historii naszego Narodu. Należy jednak zwrócić uwagę, że znaczącą analogią jest budowa i umacnianie tożsamości narodowej w sytuacjach i okresach historii, które miały ją w rzeczywistości osłabić. Tak jak oni zmagali się z ciągłymi prześladowaniami przez angielskich najeźdźców skutecznie uniemożliwiających stworzenie własnego państwa, tak my musieliśmy znieść 123 lata zaborów, okupację niemiecką i rosyjską, a na koniec kilkadziesiąt lat komunizmu.

Źródła:

1. Bębnik G. „Ostatnia walka Afrykanerów”, Rekonkwista, 2004;

2. Zichlarz M. „Zabić Haniego”, Wydawnictwo Replika, 2013;

3. http://empiresilesia.c0.pl

Our website is protected by DMC Firewall!