Wydarzenia



Facebook

YouTube

Pogoda

Każdego roku w wyniku aborcji w Polsce ginie około tysiąca dzieci. Od 1997 roku w naszym kraju funkcjonuje tzw. "kompromis aborcyjny". Ów kompromis, jak każdy inny wymaga poświęcenia pewnych korzyści na rzecz drugiej strony konfliktu.

W tym przypadku wspomnianymi stronami są dzieci, które nie zdążyły się jeszcze urodzić i lewicowe aktywistki walczące o prawo stanowienia o swoim brzuchu, niezależnie od tego, kto by się w nim znajdował. Od dziewiętnastu lat w naszym kraju tysiące nienarodzonych poświęca swoje życie na rzecz powyższego kompromisu.

Dyskusja na temat aborcji, co jakiś czas powraca do polskiej debaty publicznej. Dziś ten temat wybrzmiewa ze zdwojoną siłą. Czemu? Obywatele zatroskani o prawną ochronę każdego Życia po raz kolejny wychodzą naprzeciw polskiemu ustawodawstwu prezentując projekt całkowitej ochrony Życia polskich dzieci od poczęcia. Fundacja Pro-Prawo do Życia po raz kolejny podejmuje się przeprowadzenia obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "Stop Aborcji".

Na dzień dzisiejszy nienarodzone jeszcze dzieci można pozbawiać życia w trzech przypadkach.

Pierwszy z nich, bardzo często przywoływany we wszelkich debatach na ten temat, to sytuacja kiedy życiu matki zagraża niebezpieczeństwo. Możliwość pogorszenia stanu kobiety jest wówczas przyczyną przerwania ciąży. Problem w tym, że często aborcja jest stosowana profilaktycznie, nie skutkując żadną poprawą stanu matki dziecka. Kiedy stan kobiety noszącej pod sercem dziecko jest zły, każdy lekarz składający przysięgę Hipokratesa, ma obowiązek pamiętać, że ma do czynienia nie z jednym a z dwoma pacjentami. Oczywistym jest, że działania ukierunkowane na korzyść jednego z nich mogą zaszkodzić drugiemu i to naturalna kolej rzeczy. Każda sytuacja tego typu jest bardzo skomplikowana i powinna być rozpatrywana jako indywidualny przypadek. Należy jednak pamiętać, że życie obydwu osób jest tak samo ważne i cenne.

W przypadku kiedy działania mające na celu poprawę stanu kobiety ciężarnej mogą zaszkodzić dziecku, stosuje się zasadę "podwójnego skutku". Zasada podwójnego skutku dopuszcza w pewnych warunkach przerwanie ciąży. Według niej dopuszcza się  przerwanie ciąży, ale jedynie gdy jest  przewidywanym, ale nie pożądanym skutkiem działań medycznych służącym poprawie kondycji jednego z dwojga pacjentów. Takie rozwiązanie przewiduje również projekt ustawy o ochronie życia. Dopuszcza on zatem leczenie matki, nawet jeśli pogorszenie kondycji dziecka lub nawet jego śmierć będzie niezamierzonym skutkiem działań medycznych dążących do poprawy zdrowia kobiety.

Aborcja w Polsce jest dopuszczalna prawnie również kiedy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". Przekładając treść ustawy na bardziej przyziemny znaczy to mniej więcej tyle, że jeśli badania wykazały możliwość choroby lub upośledzenia u dziecka, to można takiego człowieka, zgodnie z polskim prawem, pozbawić życia. Najczęściej ofiarą aborcji eugenicznej padają dzieci z zespołem Downa i zespołem Turnera. Na Zachodzie dzieci z podobnymi schorzeniami są już niemal całkowicie wyeliminowane ze społeczeństwa w procesie jawnej eugeniki. Środowiska lewicowe, rzekomo reprezentujące prawa najsłabszych, walczą tymczasem o prawo do "skrobanki" bez względu na okoliczności, wpychając tym samym niepełnosprawnych do śmietników na medyczne odpady w klinikach aborcyjnych.

Aborcje eugeniczne bardzo często są przeprowadzane w zaawansowanym stadium ciąży i nierzadko zdarza się, że w wyniku nieudanego zabiegu dziecko rodzi się żywe. Procedura medyczna stanowi, że należy odłożyć taką dziewczynkę lub chłopca do łóżeczka i czekać aż skona w wyniku nieudzielenia mu pomocy medycznej. Czy to naprawdę można nazwać godną śmiercią?

Przykładów podobnych zdarzeń nie trzeba szukać daleko. Kilka tygodni temu w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie doszło do nieudanej aborcji. Do placówki miała zgłosić się kobieta w 24. tygodniu ciąży z podejrzeniem zespołu Downa u dziecka. W szpitalu dokonano nieudanego zabiegu usunięcia ciąży. Dziecko urodziło się żywe, w szóstym miesiącu życia płodowego, a następnie zmarło na skutek nieudzielenia pomocy przez lekarzy. Płacz umierającego, niechcianego dziecka, który wypełnił szpital na Madalińskiego jest rozpaczliwym krzykiem setek niepełnosprawnych dzieci, zabijanych w Polsce każdego roku.

Przyzwolenie prawne na aborcję eugeniczną sugeruje, że życie osoby chorej jest mniej warte niż życie osoby zdrowej. Czy rozumując w ten sposób, powinniśmy dobijać osoby po wypadkach samochodowych zamiast poddawać je kompleksowemu leczeniu?

Polskie prawo dopuszcza przerwanie ciąży również gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego" (np. kazirodztwo, gwałt). W przypadku gdy dziecko poczęło się w wyniku gwałtu jedyną osobą, która zasługuje na karę śmierci jest gwałciciel, najczęściej jednak taką właśnie karę ponosi niczemu niewinny człowiek, któremu odbiera się możliwość urodzenia. Żaden "czyn zabroniony" nie usprawiedliwia odebrania życia niewinnemu dziecku.

Aby zobrazować absurdalność polskiej debaty publicznej nad tematem aborcji warto przytoczyć twarde dane. Przykładowo w roku 2012 wykonano w Polsce prawie 800 zabiegów przerwania ciąży. Około 7% z nich to sytuacja zagrożenia zdrowia lub życia matki, 93% to aborcje eugeniczne i tylko jedna aborcja wykonana w następstwie czynu zabronionego. Powyższe dane jasno pokazują jak zakłamana jest debata publiczna, w której pierwsze skrzypce grają feministki stawiają siebie w roli obrońcy  Polek.

Dzisiaj toczy się walka o to, które życie jest cenne, które ważne, a które mniej. Co sprawia, że życie człowieka niepełnosprawnego jest mniej istotne niż życie osoby zdrowej? Czym różni się dziecko poczęte w tragicznych okolicznościach gwałtu od tego planowanego przez kochających się rodziców? Od kiedy możemy mówić o nim "człowiek"?

Natalia Gackowska, Brygada Łódzka ONR

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd