Niezwyciężeni, silni duchem, ponad wszystko kochający swój naród. To o tych ludziach przez lata milczano lub zakłamywano ich losy na wojennej ścieżce. Dziś nie da się ukryć ich zasług dla państwa polskiego oraz tego, jak wielki przykład dają współczesnym młodym ludziom.

Oni nie chcieli rozgłosu ani sielankowego życia, które po brzegi byłoby przepełnione próżnym bogactwem. Przede wszystkim dążyli do powrotu Wielkiej Polski. Niejednokrotnie za swoją wiarę w lepsze dni oddawali wszystko to, co było dla nich najcenniejsze. Młodość, rodzinę, spokój i ostatecznie życie. Jako działaczka Obozu Narodowo – Radykalnego mam obowiązek wzmacniania pamięci o wielkich narodowych bohaterach. Jednym z nich był Władysław Kołaciński ps. ,,Żbik”. Zgłębiając historię jego życia nie da się nie zauważyć emocji, które targały nim podczas każdej z podejmowanych decyzji. Niejednokrotnie musiał walczyć z własnym sumieniem, ryzykować w imię wyższego dobra i toczyć krwawe walki z wrogiem, który nie dawał za wygraną. Wiele niejasności w losach Kołacińskiego sprzyjało do tworzenia się mitów o jego działalności. Władze komunistycznie zręcznie manipulowały faktami, aby ogłupić społeczeństwo, a samego ,,Żbika” strącić na margines społeczeństwa. Tworzenie obrazu ,,wroga numer jeden” było jednym z najbardziej priorytetowych celów. Nie tylko Władysław Kołaciński musiał zmierzyć się z szykanami władz komunistycznych. Taki sam los czekał innych dzielnych Polaków, którzy nie dopuszczali do siebie myśli, że wojna dobiegła końca.

Władysław Kołaciński przyszedł na świat 10 marca 1911 roku w Piekarach, niewielkiej wsi pod Piotrkowem. Był synem Wincentego Kołacińskiego i Magdaleny z domu Król. Jego rodzina od wielu lat angażowała się w działalność konspiracyjną na rzecz odzyskania niepodległości. Kołaciński miał sześcioro starszego rodzeństwa, a każdy z jego braci służył w Legionach Polskich Józefa Piłsudskiego. Ignacy, Józef i Stanisław dawali przykład swojemu najmłodszemu bratu od chwili jego narodzin. Mimo chłopskiego bytu rodziny Kołacińskich dbano o staranne wykształcenie potomków. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Woźnikach Władysław Kołaciński przeprowadził się do Łodzi, aby się dalej kształcić w Szkole Rzemiosł Towarzystwa Salezjańskiego. W 1932 roku zgłosił się ochotniczo do służby wojskowej w Marynarce Wojennej. W szeregach jednostki znajdował się przez trzy kolejne lata. Ponadto służył na kontrtorpedowcu ORP ,,Burza” i pracował w Polskich Liniach Lotniczych ,,LOT” w Rumii – Zagórzu.

24 sierpnia 1939 roku zameldował się z kartą mobilizacyjną w koszarach Marynarki Wojennej, skąd przydzielono go do III Kolumny Samochodowej w Oksywiu. Następnie wziął udział w obronie Gdyni i Kępy Oksywskiej. Jako dowódca plutonu przyczynił się do odbicia osiedla Kaczy Dół. Za trud i poświęcenie w walce mianowano go na dowódcę kompanii. Nie na długo Kołaciński mógł się cieszyć wolnością i przydzielonymi mu obowiązkami. 18 września 1939 roku umieszczono go w niemieckim obozie jenieckim w Stargardzie. Po długich miesiącach niewoli w końcu odnalazł drogę wyswobodzenia. Obozowym lekarzem był kpt. dr Gosiewski, bliski kolega jego brata Ignacego. Mężczyzna postanowił pomóc Kołacińskiemu w ucieczce. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu pomyślnie stworzono z Kołacińskiego inwalidę wojennego z symulowaną chorobą serca. W czerwcu 1940 roku mógł znów poczuć smak wolności i wrócić w ukochane, rodzinne strony. Dwa miesiące później wstąpił do Organizacji Wojskowej Stronnictwa Narodowego (późniejszej Narodowej Organizacji Wojskowej). Wybór tej organizacji był dla Kołacińskiego zupełnym przypadkiem. Działalność konspiracyjna i walka z nieprzyjacielem stała się jego powołaniem, misją życia i dla Polski chciał poświęcić wszystko, co miał najcenniejsze.

Komenda Główna powierzyła mu zadanie zbudowania siedmioosobowych oddziałów w gminie Woźniki. Po trzech miesiącach od rozbudowania pierwszej siatki konspiracyjnej został komendantem w trzech gminach: Woźniki, Krzyżanów i Parzniewice. Równocześnie piastował stanowisko przewodniczącego miejscowego Komitetu Opieki nad Wysiedlonymi. Działalność Władysława Kołacińskiego obserwował wójt gminy Woźniki, Mayer, który z pochodzenia był Niemcem. Niejednokrotnie odgrażał się, że nie tylko przyczyni się do klęski Kołacińskiego, lecz też całej jego rodziny. Wkrótce Gestapo aresztowało jednego z braci – Józefa, który został zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz. W tej sytuacji Kołaciński musiał podjąć decyzję o szybkiej przeprowadzce z rodzinnej wsi. Wraz z marcem 1943 roku wyjechał do Częstochowy.

W tym samym czasie Narodowa Organizacja Wojskowa przeżywała znamienny kryzys. Rozbieżność w poglądach politycznych doprowadziła do rozłamu w organizacji. Część oficerów powołała Narodowe Siły Zbrojne, w których działania włączył się Władysław Kołaciński i przybrał nazwisko Władysław Leszczyński, pseudonim ,,Żbik”. Na nowym terenie miał szkolić przyszłe kadry wojskowe dla Narodowych Sił Zbrojnych w powiecie włoszczowskim. Niebawem pod jego dowództwem znalazło się dziesięć sekcji bojowych, gdzie większość działaczy miała niespełna dwadzieścia lat i niemal zupełny brak doświadczenia w walce zbrojnej. Pomimo trudnych warunków Kołaciński poświęcił cały swój czas na zorganizowanie perfekcyjnej formacji wojskowej. Objął funkcję komendanta Akcji Specjalnej powiatu włoszczowskiego NSZ i Komendy Okręgu VI Częstochowskiego. Jego obszarem działań były tereny w obrębie Kielc, Częstochowy i Koniecpola. Głównym zadaniem Kołacińskiego było zdobywanie zaopatrzenia na kontynuację akcji zbrojnych oraz poskramianie bandytyzmu, wrogich oddziałów partyzanckich, a także likwidacja konfidentów, których liczba rosła w zatrważającym tempie. Oddział pod kierownictwem Kołacińskiego walczył zarówno z Niemcami, jak i komunistami. Każda jednostka, która targnęła się na dobro Polski, stawała się jej kolejnym wrogiem.

Cykl akcji antyniemieckich coraz bardziej nakierowywał Gestapo na zwalczanie Kołacińskiego i podległego mu oddziału. Coraz śmielsze posunięcia przyniosły kolejne nieprzewidziane wydarzenia. W lipcu 1943 roku Władysław Kołaciński został aresztowany podczas wizyty u fryzjera pod fałszywym nazwiskiem Józef Mielczarek. Następnie osadzono go w więzieniu w Częstochowie i poddano brutalnemu śledztwu. Lekko podupadający na zdrowiu nie tracił wiary w swoje szczęście. Wśród więźniów dzielących cele z Kołacińskim znalazło się dwóch Żydów. Jeden z nich wywróżył Kołacińskiemu wolność. Nadzieja na lepsze czasy nigdy nie wygasła w sercu walecznego Polaka.

22 lipca 1943 roku Władysław Kołaciński wraz ze swoimi towarzyszami niedoli został zapędzony na stację kolejową, gdzie czekał go transport do obozu koncentracyjnego. Nawet w takiej chwili, gdzie większość ludzi oddałaby swój byt w ręce zmiennemu losowi, nie stracił zimnej krwi. Władysław Kołaciński przeprowadził brawurową akcję, dzięki której zostało ocalone życie niejednej niewinnej osobie. W nocy wraz z kilkoma odważnymi więźniami napadł na konwojentów, a następnie wyskoczył z pędzącego wagonu. Ranny, wycieńczony, pozbawiony sił spotkał na swojej drodze uczynnych Polaków, którzy nie zostawili swojego rodaka w potrzebie. Kołaciński bezpiecznie przekroczył granicę i dotarł do znanej mu gajówki.

Po unormowaniu kondycji fizycznej i psychicznej Władysław Kołaciński zdecydował o powrocie do ciężkiej wojaczki. Niestety okazało się, że cała siatka konspiracyjna we Włoszczowie uległa zniszczeniu. 22 września 1943 roku ,,Żbik” objął dowództwo nad 32 – osobowym oddziałem w Dąbrówkach koło Oleszna, który stale się rozszerzał. W końcu stał się jednym z największych oddziałów partyzanckich Narodowych Sił Zbrojnych na Kielecczyźnie. Władysław Kołaciński swoje akcje najczęściej przeprowadzał na pograniczu powiatów koneckiego i włoszczowskiego oraz w lasach kurzelowskich. Priorytetem oddziału ,,Żbika” było objęcie ochroną mieszkańców okolicznych terenów przed terrorem niemieckim, a także przed bandytyzmem wojsk komunistycznych i jednostek z nim współpracujących.

Działalność Władysława Kołacińskiego była niejednokrotnie źle interpretowana przez Polaków, którzy wydawali sądy na Żołnierzy Wyklętych zbyt pochopnie. Nie znając faktów, a jedynie opierając się na doniesieniach władz komunistycznych, wytworzyli wiele mitów, z którymi ,,Żbik” musiał zmagać się do końca swojego życia. W lutym 1944 roku Kołaciński nawiązał kontakt z komendantem żandarmerii, hauptmanem Huste. Główną przyczyną rozpoczęcia tej relacji była chęć niesienia pomocy więzionych członków konspiracji i innych Polaków. Dokonywano wymiany jeńców niemieckich za członków podziemia niepodległościowego. Najważniejsze jest to, że ,,Żbik” nie ukrywał swoich powiązań z nim i celów tej relacji. W okolicy roznosiły się plotki o jego domniemanej kolaboracji i działalności na korzyść Niemców. Na początku 1944 roku Komenda Główna NSZ wydała rozkaz rozwiązania i zawieszenia czynności oddziału, a także aresztowania samego Kołacińskiego. Dowody przeciwko ,,Żbikowi” skompletował gen. Tadeusz Bór – Komorowski, Komendant Główny Armii Krajowej. Swoje oskarżenia opierał na oficjalnych materiałach AK i Delegatury Rządu. Kołaciński dowiedziawszy się o swoim położeniu, złożył obszerne, szczegółowe wyjaśnienie. W końcu płk Ignacy Oziewicz wycofał wyrok, a do oddziału ,,Żbika” została wydelegowana specjalna komisja, która miała dokonać kontroli jednostki. Ostatecznie wszystkie zarzuty wobec Władysława Kołacińskiego zostały odrzucone, a sam ,,Żbik” zrehabilitowany. Do dziś wielu historyków nie jest zgodnych, co do intensywności kontaktów między Kołacińskim a hauptmanem Huste. Część z nich opowiada się za tym, że relacja między nimi miała charakter jednorazowy. Inna grupa badaczy stwierdza, że utrzymywali ze sobą stały kontakt aż do września 1944 roku.

Drugim mitem propagowanym przez władze PRL był przebieg akcji pod Rząbcem, w której brał udział Władysław Kołaciński. 8 września 1944 roku miało miejsce zgrupowanie oddziału Armii Ludowej. W tym samym czasie patrol Narodowych Sił Zbrojnych wykonywał swoje rutynowe zadania niedaleko stacjonującej wrogiej armii. Wszyscy działacze konspiracji zostali pojmani, a następnie poddano ich brutalnemu przesłuchaniu. Jednemu z nich udało się zbiec i poinformować oddział o zaistniałej sytuacji. Niebawem doszło do walki między członkami NSZ a partyzantami AL z Tadeuszem Grochalą (,,Tadkiem Białym”) na czele. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę oddziału Kołacińskiego. Sprawnie rozbito armię Grochali, choć on sam zdołał uciec przed sprawiedliwością. Pozostali żołnierze zostali wzięci do niewoli: ok. 40 partyzantów AL i 74 partyzantów sowieckich. Nocą doszło do buntu jeńców, którzy siłą próbowali odzyskać wolność. Nawiązała się strzelanina, wskutek której śmierć poniosło 4 członków NSZ i 68 bolszewików. Pozostali AL-owcy zostali wcieleni do NSZ lub rozbrojeni i wypuszczeni na wolność. Przez wiele lat Grochala zakłamywał przebieg walki pod Rząbcem. Uparcie twierdził, że oddział Kołacińskiego był wspomagany przez grupę 2000 Niemców. Cała prawda i przykre oszczerstwa wyszły na jaw w wolnej Polsce. Wszystkie teorie narzucane przez Tadeusza Grochalę oraz władze komunistyczne zostały obalone i odrzucone.

Bardzo trudnym okresem w życiu Władysława Kołacińskiego był czas włączania się niektórych oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych do Armii Krajowej. Wiosna 1944 roku postawiła ,,Żbika” przed ciężkimi decyzjami, które miały zaważyć nad dalszym funkcjonowaniem jego oddziału. W Narodowych Siłach Zbrojnych powstał podział na dwa odłamy: Narodowe Siły Zbrojne – Armię Krajową oraz Narodowe Siły Zbrojne – Związek Jaszczurczy. Organizacja musiała zmierzyć się z chaosem spowodowanym dwoma obozami, dwiema komendami i rozkazami niejednokrotnie sprzecznymi. Kołaciński nie zajmował się sporami politycznymi i jakiekolwiek problemy wyższych władz były mu zupełnie obce. Przede wszystkim koncentrował się na rozwoju swojego oddziału, bezpieczeństwie swoich ludzi i realizacji celów, które za wszelką cenę chciał osiągnąć. Koniec w końcu oddział ,,Żbika” podporządkował się drugiej z wymienionych organizacji. NSZ – ZJ i ich główna komenda zarządzały przedsięwzięciami Kołacińskiego. Jego oddział znalazł się w mniejszości, gdyż większość oddziałów NSZ z Okręgu VI Częstochowa zdecydowały o połączeniu swoich sił z Armią Krajową. Kiedy 11 sierpnia 1944 roku miało miejsce powstanie Brygady Świętokrzyskiej, oddział Władysława Kołacińskiego dołączył do nowopowstałych szeregów. Wraz z innymi sojuszniczymi grupami zbrojnymi walczył w imię Wielkiej Polski aż do stycznia 1945 roku.

Brygada Świętokrzyska znalazła się w tragicznym położeniu, a decyzje o jej dalszej aktywności należało podjąć jak najszybciej. Znajdująca się między dwoma agresorami postanowiła wykonać przemarsz na Zachód, który do dziś budzi wiele kontrowersji i jest tematem licznych dyskusji. Wykorzystując kontakty Henryka Jurego i realizację planu nieatakowania opuszczających polski kraj Niemców, ruszyła w stronę alianckiej strefy wpływów. Oddział Kołacińskiego zrezygnował z tego typu działań i 5 stycznia 1945 roku oddalił się od głównej kolumny marszu Brygady Świętokrzyskiej, a następnie wymierzył swoje siły w miejscowy posterunek Gestapo. Ofensywa sowiecka zaskoczyła Kołacińskiego, który przez nagły zwrot akcji nie zdołał powrócić do swojej macierzystej jednostki. Oddział ,,Żbika” przedostał się w okolice Radomska, gdzie we wsi Kijów Władysław Kołaciński podjął decyzję o jego rozwiązaniu i ukryciu broni. W Piotrkowie Trybunalskim oddział Armii Krajowej wyrobił mu fałszywe papiery. Od tej pory formalnie nazywał się Władysław Kaniewski. Z nowym dokumentem tożsamości powrócił do swojej rodzinnej wioski, do utęsknionej przeszłości, do wszystkiego, co zabrało mu piekło wojny.

Powrót do sielankowego życia w Polsce nie był pisany Władysławowi Kołacińskiemu. Coraz głośniej władze komunistyczne nawoływały do poszukiwań ,,Żbika”, jako mordercy i zdrajcy, którego jak najszybciej trzeba było usunąć ze społeczeństwa. W kwietniu 1945 roku  Kołaciński ponownie sformował oddział i dowodził nim przez kilka następnych miesięcy. Jego działania głównie koncentrowały się na powiecie piotrkowskim. We wrześniu tego samego roku podjął decyzję o rozwiązaniu oddziału. Nadrzędnym celem tego posunięcia było utrzymanie bezpieczeństwa swoich żołnierzy. Walkę uważał za bezcelową, a każdy nieprzemyślany ruch mógł zakończyć się katastrofą dla ludzi, którzy przyrzekali wierność swojej Ojczyźnie. Władysław Kołaciński wraz ze swoim oddziałem ukrył się w rejonie lasów spalskich, a następnie wysłał list do Urzędu Bezpieczeństwa w Piotrkowie Trybunalskim. Treść listu zawierała skruchę wobec władz komunistycznych, chęć zmiany nastawienia, bezwarunkową kapitulację i obietnicę zdania broni. Wieczorną porą dostarczył pod komendę Milicji Obywatelskiej w Woźnikach wóz zapełniony bronią. Tego typu kroki służyły do pozyskania czasu, który zapewniłby rozformowanie oddziału i sprawną ucieczkę.

We wrześniu 1944 roku Władysław Kołaciński wyjechał do Szczecina, aby stamtąd dostać się na Zachód, do II Korpusu gen. Władysława Andersa. ,,Żbik” służył w batalionie komandosów w Macerat, a później w kompaniach wartowniczych na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec. W 1950 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Chicago. Na drugim kontynencie spędził czterdzieści lat. Był aktywnym członkiem różnorodnych organizacji polonijnych, charytatywnych i społecznych na emigracji. Ożenił się i zbudował dom, w końcu mógł poczuć smak wolności i tradycyjnego życia rodzinnego. Nigdy nie zapomniał o narodzie, któremu tak wiele zawdzięczał i który tak wiele zawdzięcza jemu. Po raz pierwszy od zakończenia wojny pojawił się w Polsce dopiero w 1989 roku. Na stałe powrócił do swojego ojczystego kraju w 1990 roku i zamieszkał w Warszawie. Wkrótce poniósł ciężkie obrażenia w wypadku samochodowym i przeprowadził się do swojej siostry mieszkającej w Płocku. Widokiem polskich ziem cieszył się zaledwie pięć lat. Władysław Kołaciński zmarł 8 listopada 1995 roku w Płocku. Miejscem jego wiecznego spoczynku został cmentarz parafialny w Bogdanowie w powiecie piotrkowskim.

Według danych Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Władysław Kołaciński był pod czujną obserwacją władz komunistycznych aż do 1976 roku. Jego oddział określano jako ,,faszystowską bandę terrorystyczno – rabunkową”. Czas ,,działań operacyjnych” wobec ,,Żbika” może świadczyć o jego zasługach dla państwa polskiego i tym samym sile zagrożenia, jakie widziały w nim władze PRL.

Działalność Władysława Kołacińskiego i ogólne oddanie narodowi polskiemu nie obeszły się bez echa. 1 sierpnia 2007 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a 13 grudnia 2015 roku miała miejsce uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej kpt. Władysława Kołacińskiego ,,Żbika” w Chicago.

Wojna to nie tylko czerń i biel. To przede wszystkim odcienie szarości. Trudno nam oceniać działalność Żołnierzy Wyklętych ze współczesnej perspektywy. Oprócz sprawiedliwości i działań zgodnych z ogólno panującym prawem tliły się wokół wszystkich żołnierzy uczucia, które niejednokrotnie w ostatniej chwili zmieniały ostateczny efekt przedsięwzięcia. Zła interpretacja faktów może przekreślić chwałę największych bohaterów. Do nich z pewnością można zaliczyć Władysława Kołacińskiego. Częściowo zapomniany przez historię, przygnieciony lawiną krytyki władz komunistycznych, aż w końcu rozsławiany przez historyków i innych znawców Narodowych Sił Zbrojnych. Pamięć o dorobku takich wybitnych Polaków, jak Władysław Kołaciński nigdy nie zaniknie, póki my obecnie żyjący będziemy ją stale kultywować. Nieprzerwanie szukamy dla siebie wzorów, inspiracji do działania. Tak naprawdę mamy je bliżej, niż moglibyśmy się spodziewać. Męstwo, odwaga, honor, hart ducha, miłość do Ojczyzny i drugiego człowieka – tego współczesnym narodom brakuje. Ugniatani lawiną bezsensownych twierdzeń, próżnych celów i milionem pokus, zapominamy o wartościach dla nas najbliższych. Polska potrzebuje ludzi silnych, którzy nie złamią się pod obciążeniem manipulacji XXI wieku i będą potrafili twardo żyć zgodnie z wyższą ideą.

Artykuł pojawił się także na Kierunkach:

/7a441481c48eb48b434c70bd833d9698/2017/03/patrycja-resel-historia-miejscowej-legendy-wladyslaw-kolacinski-zbik/

DMC Firewall is a Joomla Security extension!